wtorek, 16 lipca 2013

część pierwsza.

Mogli nazywać cię piratem drogowym. Nigdy nadmiernie nie wciskałeś pedału hamulcowego, rzadko kiedy patrzyłeś na licznik, który wielokrotnie przekraczał barierę stu dwudziestu kilometrów na godzinę, nie zwracałeś uwagi na linie ciągłe i przerywane, wyprzedzałeś, jeśli po przeciwnej stronie jezdni nie było żadnego zagrożenia w postaci samochodu. Wariowałeś, prowadziłeś jak małolat, rozochocony brawurą i możliwością podrywu na czterokołowca, łamałeś wszelkie przepisy, często gościłeś w policyjnym radiowozie, dmuchałeś w alkomat, mimo iż nigdy nie wskazał on procentów zaaplikowanych wcześniej do twojego wnętrza. Dlaczego więc jeździłeś jak opętany, dlaczego nie przejmowałeś się jakimikolwiek konsekwencjami takiej jazdy? Może dlatego, że nie byłeś ofiarą ani świadkiem żadnej kolizji? Może dlatego, że trzymałeś się z daleka od wszelkich filmów o wypadkach, naszpikowanych sztuczną krwią i insynuacjami umierania w katorgach?
- Tatuś, daleko jeszcze? - poprawiłeś lusterko, tak aby widzieć swą latorośl, swego synka. Widziałeś jego pogodne i niebieskie oczka, delikatnie zmarszczony nosek i gniecionego w prawej dłoni misia. - Siku mi się chce.
- Jeszcze kilka minut, kochanie. Za chwilę będziemy na miejscu.
- A pójdziemy do McDonalda? - jego słodki głosik tak przyjemnie podrażniał twoje bębenki uszne.
- Słoneczko, jedziemy w odwiedziny do wujka - do wymiany zdań dołączyła twoja żona, w końcu oderwana od lusterka i swojej ulubionej, krwistoczerwonej szminki. - Dzisiaj McDonalda musimy sobie odpuścić.
- No a jutro?
- Jutro mamusia ma ważne spotkanie.
- A tata?
- Obiecuję, że odwiedzimy twojego ulubionego klauna - doskonale wiedziałeś, jak uwielbia wpatrywać się w tę maskotkę przed fast foodową restauracją.
- Tak jak obiecałeś to ostatnim razem? - kobieta spojrzała na ciebie z wymowną miną, wręcz marsową. Odpowiedziałeś tym samym. Nie znosiłeś, kiedy ktoś wypomina ci twoje błędy, kiedy musisz wracać do przykrych momentów, mimo iż wolałbyś wymazać je ze swojej podświadomości. To nie była twoja wina. Nie twoją winą było nagłe rozchorowanie się kolegi z drużyny i przyjście na trening pomimo dnia odpoczynku, odpoczynku wyłącznie dla ciebie.
- Tej obietnicy nie złamię - skierowałeś swą dłoń i wzrok na tył auta, aby malec mógł złapać cię za palce w geście potwierdzenia. - Słowo.
Może jakieś cholerne fatum czuwało od początku nad twoją głową? Może chciało, abyś ograniczył wszelkie stłuczki, abyś tę najprawdziwszą, najboleśniejszą przeżył akurat wtedy, kiedy wiozłeś ze sobą cały swój skarb, całą miłość zawartą w tych dwóch osobach? Może byłeś tylko pionkiem w rękach losu? Losu, który tak naprawdę nie zna litości, który nieustannie, po dziś dzień, bawi się człowiekiem, doprowadza go do cierpienia, melancholii, melodramatycznych refleksji, niszczy go do reszty, i fizycznie, i mentalnie.
Słyszałeś tylko przeraźliwy krzyk twojej żony, jej ciepłą dłoń na twoim udzie. Widziałeś samochód wbijający się w prawy bok twojego. Gnieciony metal przeplatał się z płaczem syna, płaczem najważniejszej kobiety w twoim życiu. Nie wiedziałeś, dlaczego krew płynie po twej tapicerce, dlaczego blondynka miała ograniczone możliwości oddychania, dlaczego jej ręka była wygięta w niespotykany sposób, dlaczego twoja głowa znajdowała się na kierownicy, dlaczego ciemnoczerwona ciecz ograniczała twoją widoczność. Nie rozumiałeś. Nie rozumiałeś niczego. Przecież odwróciłeś się tylko na moment, tylko na moment spojrzałeś na małego. Małego, którego nie było już w aucie. Bo słyszałeś nie tylko krzyki i płacz. Słyszałeś również rozbijaną szybę, zarówno tę po prawej stronie, jak i tę z tyłu. Słyszałeś huk, lądowanie czegoś twardego tuż obok miejsca zdarzenia, może co najwyżej kilka metrów dalej.
Co najbardziej bolało? Świadomość, że tego mogło nie być, że mogłeś poczekać do postoju na światłach, poczekać do końca drogi. Nie zrobiłeś tego. Dlaczego? Dlaczego i tym razem uwierzyłeś, że chwilowa nieuwaga może skończyć się happy endem?
Kaszlałeś krwią, rwało cię w prawej nodze. Jednak jak można porównywać taki ból z tym drugim, mentalnym? Jak cholernie bolało, wiedząc, że nie można pomóc, że nie można ratować tego, co jeszcze dałoby się ocalić? Jak cholernie bolał ostatni widok przed zamknięciem oczu, widok jej rozsypanych włosów na półeczce przed główną szybą?
Za błędy się płaci. Tylko dlaczego nie może płacić wyłącznie ten, który się do ich rozwoju przyczynił?

***
to startujemy.
jak już mówiłam, to nie będzie nic długiego i wzniosłego.
sama melancholia.

no, to kogo obsadzacie w roli głównego bohatera?
trochę czasu na zgadywanki macie.
pięć króciutkich rozdziałów co trzy dni.

Karo nadal nie ma, ale skoro chciała publikację tej historii, to z mojej strony ją ma.
wcześniejsze posłowie jest jej, nie będę usuwać czegoś, co grzeje tu miejsce już od jakiegoś czasu.
jeśli ktoś nie czyta i mu tylko przysporzyłam SPAMU - przepraszam.
tośka.

27 komentarzy:

  1. Jeśli jego rodzina nie przeżyje, to ten biedny człowiek będzie miał wyrzuty sumienia do końca swoich dni. Większej kary już miał nie będzie. Nie będę zgadywać kto to jest, bo i tak nie trafię:(. Poczekam cierpliwie na rozwiąznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. chce mi się płakać. Przecież w dzisiejszych czasach trzeba tak bardzo uważać! Pełno wszędzie piratów drogowych nie liczących się z tym, że masz rodzinę, masz do kogo wracać.
    Współczuję temu komuś. ( na moje Żygadło, ale nie wiem. tak sobie strzelam)

    iśka

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pewne przypuszczenia co do głównego bohatera, ale jeszcze zachowam je dla siebie. Na pewno będę czytać to opowiadanie. Podrawiam i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie smutny ten rozdział;( Któż to może być głównym bohaterem, nie wiem;d Czekam na kolejny, pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, Winiar maybe? Albo nie. Zbyś?
    Po początku już widać, że będzie melancholijnie :( Tak, szkoda, że tak się płaci za malutkie błędy. Chociaż jazda z takimi prędkościami nie jest godna pochwały. Tym bardziej, gdy ma się ze sobą swoją rodzinę. Był odpowiedzialny w tamtym momencie nie tylko za siebie, ale za 3 życia na raz. Teraz boli i nie przestanie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba się dwa razy zastanowię nim następnym razem wcisnę pedał gazu do oporu w moim nissanie. Ja tez rzadko kiedy myślę o konsekwencjach, liczy się moc pod stopą i adrenalina, oj głupia jestem głupia. Szkoda mi bohatera bo teraz będzie się obwiniał że to jest to wina, i po części to jest niestety jego wina
    Mam podobne przypuszczenia ja Martitta, ale czy trafimy

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też myślałam, że Winiar, ale...teraz nie wiem, to może być każdy, przecież zona i syn mogą być stworzeni tylko na potrzeby opowiadania... zawsze najbardziej cierpią ci, którzy najmniej zawinili :( ja na szczęście jeżdżę ostrożnie, wolę dłużej i wolniej jechać, ale szczęśliwie dojechać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż nie wiem jak skomentować ten rozdział. Powinno się go pokazywać wszystkim narwańcom co lubią bardzo szybką jazdę. Intuicja mi podpowiada, że tym bohaterem może być Zbyszek co lubi szybką jadę, ale mogę się mylić, bo przecież Mały nie musiał odziedziczyć niebieskich patrzałek po mamie. Mam nadzieje, że oni przeżyją.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki Tosiu za powiadomienie. Oczywiscie pisz o nowościach bo jestem bardzo zainteresowana ;) i jeszcze raz dzięki za pomoc Caro ;) O kurcze. Bardzo nie fajnie. Ale tak to jest z za dużą ilością brawury . Na mysl czytając przychodził mi Zientarski czy Otylia. Rodzina pewnie nie przeżyje. A największą karą dla bohatera będzie świadomość morderstwa. Samo wsobie straszne. Jednak do tego wiezienie. Jak najbardziej. Mam skojarzenia z głównym bohaterem ale poczekam do piątku ;)
    Caro trzymaj się tam dzielnie! ;)
    Pozdrawiam Tosiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiada się kolejne świetne opowiadanie :) Co prawda nie zaczyna się zbyt miło, ale chyba tak miało być.
    Do głównej postaci mam pewne przypuszczenia, ale nie będę tu nic wyjawiała. Poczekamy, samo się okaże. :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Początek nie zapowiada niczego dobrego. Cholera, wbiło mnie w fotel. To jest chyba to, o czym myślę...
    Przepraszam, ale nic więcej nie napiszę...

    PS. 1 - Intuicja mówi mi, że tajemniczym siatkarzem jest Aleh Akhrem... Początkowo podejrzewałam Winiara albo Igłę, ale jednak zmieniłam zdanie. Stawiam na rzeszowskiego Kapitana.
    PS. 2 - Caroline, trzymaj się dzielnie! :*
    PS. 3 - Podziękowania dla Tosi! :*

    Pozdrawiam :*
    Patt

    OdpowiedzUsuń
  12. Początek jest smutny i nie zwiastuje niczego dobrego. Końcówka wręcz wywołała u mnie dreszcze. I tak zastanawiam się kto może być tym głównym bohaterem, ale no może to być praktycznie każdy. No nic poczekam sobie cierpliwie, aż samo się wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cholera jasna! Najgorzej, jak za naszs bledy cierpi ktos, za kogo oddalibysmy zycie, bo kochamy go bezgranicznie.... Ulamek sekundy, chwila nieuwagi..

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne. Smutek musi być... Główna rola Winiar?

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż ciarki przeszły mi po plecach i mnie zamurowało.
    Czasem jednak tak bywa, że w swoim mniemaniu dobry kierowca, taki, który mimo szybkiej jazdy i ryzykowania przy każdym skrzyżowaniu, zakręcie etc, płaci za swój 'wyskok' słoną cenę życia, czasem nawet nie swojego.
    Myślę, że w głównej roli obsadziłaś Winiarskiego. Takie moje odczucie.
    Pozdrawiam Karolajn :*

    I dziękuję bardzo za poinformowanie (:

    OdpowiedzUsuń
  16. Na początku pierwsza myśl to Winiar, ale blondynka. Potem Zbyszek, ale dziecko i saama nie wiem :)) Jestem bardzo ciekawa :) Oby udało się im z tego jednak jakoś wyjść... Okropnie będzie mu żyć z takimi wyrzutami sumienia...

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta blondynka mi nie pasuje. Ale także myślałam, że to Winiar. Potem, że Pan Pliński, ale on ma chyba córeczkę. Także kompletnie nie wiem kto.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja również pomyślałam, że Winiar. Ale jak przeczytałam 'blondynka' to Winiarki odpadł :P Ruciak ? Nie, on ma dwóch synów :P To może Alek Akhrem ?
    Wiedz, że ciekawość mnie cholernie zżera kim jest bohater ;d
    No ale, początek i już taka akcja? Coś mam przeczucie, że z tego wypadku żywo wyjdzie tylko kierowca i będzie żył ze świadomością, że zabił osoby, za które oddał by życie..
    Poczytam, zobaczymy jak to będzie ;)
    Pozdrawiam i dziękuję za powiadomienie ;**

    OdpowiedzUsuń
  19. Na początku jak zaczęłam czytać to stwierdziłam, że to Winiarski. Potem mnie trochę odwiodłaś od tego pomysłu, gdyż blondynka nie jest Dagmarą, więc pokusiłam się aby obstawić w tej roli Alka Akhrema i myślę, że to dobry strzał. Podoba mi się ta historia i jestem ciekawa jak się dalej potoczy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Na początku myślałam, że to Winiarski ale potem pojawiła się kobieta, blondynka i już mie nie podpasowało się to wszytsko. Jestem w ciemnej dupie.
    Melodramat czas zacząć, wiem że od początku do końca będę ronić łzy na każdym fragmencie, a szczególnie na dzisiejszej końcówce.

    Buziaki, bezduszna ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. widzę, że nie ja jedyna pomyślałam o Winiarskim jako głównym bohaterze, ale sądząc po opisie żony to nie on. historia zaczyna się smutno, ale lubię takie, na pewno będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Smutno ale prawdziwie...
    główny to Winiar? A może Bartman? Albo może ktoś kogo się nie spodziewamy?

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja tam pomyślałam o Winiarskim. Pewnie przez te błękitne oczy dziecka, ale to chyba byłoby zbyt logiczne.
    Cholernie smutne. Życia nie da się cofnąć, naprawić błędów, a główny bohater się o tym bardzo boleśnie przekonał.
    Buziaki,
    Chiyeke

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wybiję się z tłumu, no ale mi też ten Winiar strasznie pasuje, no. Tosiu miło, że pomagasz i przyczyniasz się do naszej radości z czytania.

    Smutno, smutno, bardzo smutno :(
    Ale jestem zdania, że czasem trochę refleksji też się przyda.
    A! i ubolewam nad taką małą ilością rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie mam pojęcie kto to, ale zgadzam się z nim, że za taką głupotę powinien zapłacić sam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Postanowiłam że skomentuję każdy rozdział, żeby nie zapomnieć wszystkiego co chcę napisać.
    Boże, to mnie przeraziło. Wypadek samochodowy musi być strasznym przeżyciem dla faceta, tym bardziej że to on zawinił i on ponosi odpowiedzialność. I musi patrzeć na krzywdę, bądź śmierć bliskich. Mam nadzieję że jednak "tylko" to pierwsze.

    OdpowiedzUsuń